Cóż, jedną ze strategii opanowania sytuacji w czasie epidemii jest masowe ograniczenie kontaktów międzyludzkich. Z jednej strony oznacza to zwiększenie czasu jaki spędzamy w gronie rodzinnym, z drugiej jednak strony stanowi to nieraz spore wyzwanie dla nas wszystkich. Nawet jeśli ta izolacja ma charakter dobrowolny – sami się na nią zdecydowaliśmy (zanim ktokolwiek postanowiła z tego zrobić obowiązek) – nie mniej nie zmienia to faktu, że w konsekwencji jesteśmy „na siebie, w wąskim gronie skazani”. A to rodzić może trudności.
Jedna z nich dotyczy choćby tego, że spora część z nas nagle pracuje w domu. Znikł rytuał wychodzenia do pracy. Jednym ze skutków o którym warto pamiętać jest to, że nasze automatyczne lub półautomatyczne zachowania mogą w tej sytuacji ulec zaburzeniom. O co chodzi?
Nieświadomie dostosowujemy swoje zachowania do fizycznego miejsca w którym jesteśmy. Jeśli mamy to wyuczone (czyli wielokrotnie powtórzone) to „odruchowo” zmieniamy sposób naszego postępowania, reagowania i oczekiwania w zależności od miejsca. Inaczej zachowujemy się po wejściu do świątyni, inaczej na stadionie, inaczej w domu itp. A teraz nagle w domu, mamy przestawić się na rytm pracy. Jak wytłumaczyć to sobie i pozostałym domownikom. A co istotniejsze co oprócz tych racjonalizacji możemy zrobić aby rzeczywiście to sobie ułatwić?
Skorzystać możemy z kilku trików (celowo używam tej nazwy, bo tym one są – sztuczką jaką sami stosujemy na sobie). Jedna z nich zabrzmi okrutnie lecz może mieć kluczowe znaczenie dla ochrony i wzmocnienia naszej zdolności do „przetrwania” tego czasu.
To zachowanie rytmu dnia, rytmu dobowego. Wstawaj tak jak zawsze, gdy wychodziłeś do pracy, szkoły, urzędu. Pomylenie dnia z nocą nie pomoże i niestety szybko zapłacimy za to dodatkowym stresem fizjologicznym i psychologicznym.
Nie ważne jak absurdalnie to zabrzmi – ubierz się tak jakbyś szedł między ludzi. A wszyscy do tej pory robiący makijaż niech go nie pomijają. Utrzymaj proste nawyki i zachowania. Rytuały. Bo choć czasem wydają się puste i odczłowieczone, teatralne to jak każdy „kij” mają dwa końce. Zauważyłeś, że wpływają na zachowanie innych ludzi? Mam dla Ciebie wiadomość – tak samo wpływają na Ciebie. Organizują przestrzennie i czasowo nasze działania. A to oznacza, że wpływają także na : nasze sposób myślenia, nasze emocje i uczucia, nawet na to o czym myślimy.
Możesz przeprowadzić prosty eksperyment (na początek w wyobraźni), nie ma jednak powodu aby nie zrobić tego w rzeczywistości. Przypomnij sobie ile razy puszczona w radio muzyka, piosenka, którą przypadkowo usłyszałeś sprawiała, że twój nastrój ulegał zmianie. Możesz pomyśleć teraz, że „zostałeś przypadkiem zmanipulowany przez sympatycznego redaktora” – albo, że skoro inni mogą Ci to zrobić przypadkiem to ?! Ty możesz zrobić to sobie celowo. Oczywiście ma to swoje ograniczenia i nie twierdzę, że jest „lekiem na całe zło” aby zacytować jeden z utworów wykonywanych przez Panią Krystynę Prońko -można jej posłuchać np. tu – może jednak pomóc. To co napisałam odwołuje się do mechanizmów związanych z wchodzeniem w rolę. Nie będę ich tu szczegółowo opisywać – zainteresowanych odsyłam np do tej strony: https://repozytorium.amu.edu.pl/bitstream/10593/16159/1/017%20ANDRZEJ%20OLUBIŃSKI.pdf lub tej https://www.kul.pl/files/102/articles/2013_1/2013_01_03_Zduniak_Agnieszka.pdf
W kolejnych wpisach postaram się podpowiedzieć jeszcze inne rozwiązania. Oprócz nich (a chcę, aby były proste – dające się zastosować bez fizyki relatywistycznej i matematyki osobliwości) spróbuje wskazać potencjalne wyzwania i zagrożenia – uprzedzony może się przygotować.
Trzymajmy się ciepło i w zdrowiu.
P.S.
Oczywiście nie wszystkie rytuały są użyteczne a niektóre są po prostu szkodliwe. Ale to pewnie wiedzieliście 🙂